Tolek i MaTolek

Tolek i MaTolek

Wednesday, August 22, 2012

po rozstania i powroty...

a może znowu czas...

Rodzina w powiększonym składzie znowu ruszyła podbijać nieznane (sobie) tereny.
Dziś Tolek przeżył pierwszy dzień w nowej szkole. Wrócił śpiewając "sechs flowers", za to każde słowo w pieknym akcentem w odpowiednim języku.
Tymczasem Olcia powoli oswaja nowe, spokojniejsze życie, pełne zabawy, spacerów, jazdy rowerowej.
Rodzice? Padają na nosy. Jedno po pracy biurowej, drugie po tzw. "home managemencie".
Jest dobrze i bardzo intensywnie.

Sunday, January 22, 2012

jak teraz...?

Przy Tolku miałam czas na wszytko... na naukę języka, uczenie się fotografowania, długie spacery, życie rodzinne, rozwijanie siebie...

przy demOlce nie mam na nic.

dumam jak wrócić do starych, dobrych zwyczajów....
wczoraj zaczęłam planowanie od zmian technicznych... mam do wyboru: Antkomatolka, mantkolka, antkomolka, mantolka, mamolantka, antjamolka....
a może zupełnie inaczej?!

Tuesday, April 19, 2011

... i jeszcze To-Olek

No i stało się. Po wielu latach czekania nasza rodzina powiększyła się o kolejnego Olka. A właściwie - kolejną Olkę.
Uczymy się siebie nawzajem.

Wednesday, February 16, 2011

czas potrafi boleć

jestem boleśnie wiadoma każdej upływającej minuty... normalnie czas boli.... mogłabym czekać i miesiąc, dwa, ale w pewności, że to na 100% się uda, będzie..... a tak - dramat. Kiedyś wydawało mi się, że ciąża to najlepsza lekcja cierpliwości. Dziś wiem, że to było tylko preludium...
...wbijam sobie to głowy, że telefon dziś zadzwoni....

kochanie, tak bardzo na Ciebie czekam...

Monday, March 8, 2010

niclamenty

Ant: mamooo, co to są niclamenty?
ja: słucham?
Ant: co to są niclamenty?
ja: nie wiem, synku.
no sama tak śpiewasz: "na-nic-lamenty, utyskiwania"

potem nastąpiło długie tłumaczenie lamentów i utyskiwań

następnego dnia byłam w łazience, nagle wpada Ant, siada na kibelku i siedzi... siedzi...
ja: Antuś, ile można siedzieć! uciekaj stąd!
Ant: Mamo!!! na nic utyskiwania!! nie wyjdę póki nie skończę!

Friday, September 18, 2009

czas to nie panaceum

Zastanawiam się jak po 40 latach może się komuś odmienić sposób rozumowania o 180stopni. Wszystkie zasady moralne, etyczne, emocje. Wszystko.
jak można się odkochać, odtęsknić, odmężować, odojcować, oddziadkować.
To nie prawda, że czas leczy rany. Nie leczy. Tylko uczy z nimi żyć.

Saturday, July 18, 2009

mgr.

Trzy magiczne literki. Po jedenastu latach trudów - dziś mi się udało.
Jestem skończona. ;)

Thursday, June 25, 2009

duchota

Przez tydzień pisałam magisterkę. To był chyba największy umysłowy wysiłek w życiu.
Stworzyłam 75 stron. Dobrych, choć nie idealnych.
Zawieźliśmy to do Olsztyna - dzięki Bogu Kot prowadził. Ja doszłam już wtedy do takiego zmęczenia, że wszystko widziałam za mleczną ścianą.
Dzień później promotor odesłał mi z poprawkami.... wsiąkła... jak nie przyjdzie dziś, to przerzucamy się (znowu ścigając się z czasem) na drogę elektroniczną. Nie do końca rozumiem, czemu od razu nie mogło tak być?

Mija czwarty dzień bez pisania, a ja wciąż nie mogę odetchnąć. Śpiąco, duszno, nieprzytomnie. Marzę o dobie wolności.

Siedzę pod klimatyzatorem i jak ryba wyjęta z wody nerwowo łapię każdy oddech.
Oby do burzy. Może wtedy się uda pooddychać.

Wednesday, June 17, 2009

mgr.

Walczę zawzięcie o te magiczne trzy literki. I kropeczkę.
Wczoraj dowiedziałam się, że po 11 latach osiągnęłam upragnione absolutorium (je się osiąga? zdobywa? czy "ma" po prostu?)
Teraz piszę, piszę, piszę... powinnam 15 stron dziennie, ale daję radę 10. Za mało.
Jeszcze tylko kilka dni... oby przetrwać.

Monday, June 15, 2009

31

Wczoraj skończyłam 31 lat. Strasznie to poważnie wygląda (i brzmi).
A ja jakbym się coraz młodziej czuła...
- mam w końcu okulary i lepiej widzę
- ubywa mi kilogramów i łatwiej mi się rusza
- powoli zaczynam kończyć szkołę i (jeszcze wolniej) przypominam sobie jak to jest mieć wolny czas i bez wyrzutów sumienia NIC NIE MUSIEĆ.
Jest fajnie.