Walczę zawzięcie o te magiczne trzy literki. I kropeczkę.
Wczoraj dowiedziałam się, że po 11 latach osiągnęłam upragnione absolutorium (je się osiąga? zdobywa? czy "ma" po prostu?)
Teraz piszę, piszę, piszę... powinnam 15 stron dziennie, ale daję radę 10. Za mało.
Jeszcze tylko kilka dni... oby przetrwać.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment