Tolek i MaTolek

Tolek i MaTolek

Thursday, June 25, 2009

duchota

Przez tydzień pisałam magisterkę. To był chyba największy umysłowy wysiłek w życiu.
Stworzyłam 75 stron. Dobrych, choć nie idealnych.
Zawieźliśmy to do Olsztyna - dzięki Bogu Kot prowadził. Ja doszłam już wtedy do takiego zmęczenia, że wszystko widziałam za mleczną ścianą.
Dzień później promotor odesłał mi z poprawkami.... wsiąkła... jak nie przyjdzie dziś, to przerzucamy się (znowu ścigając się z czasem) na drogę elektroniczną. Nie do końca rozumiem, czemu od razu nie mogło tak być?

Mija czwarty dzień bez pisania, a ja wciąż nie mogę odetchnąć. Śpiąco, duszno, nieprzytomnie. Marzę o dobie wolności.

Siedzę pod klimatyzatorem i jak ryba wyjęta z wody nerwowo łapię każdy oddech.
Oby do burzy. Może wtedy się uda pooddychać.

No comments: