Tolek i MaTolek

Tolek i MaTolek

Thursday, December 25, 2008

Wesołych...

Trudne to Święta. Pełne czekania co przyniesie nowy rok, czy wszystko się poukłada.
Obok mam super Mężczyzn i czuję, że grzeszę martwiąc się, zamiast cieszyć się tym, że ich mam...

Dziś nam stuknęło 5 lat od ślubu, wchodzimy w 9 rok razem. Ale ten czas leci...
ale podsumowań nie będzie. Szkoda życia na podsumowania.

Friday, December 19, 2008

7 prawd ;)

Bazgrołka mnie wywołała... niech będzie:
1. uwielbiam robić aniołki na śniegu - leżeć na plecach i się tarzać
2. mam "nieodciętą pępowinę" i im jestem starsza, tym silniej czuję się związana z rodzicami
3. jestem uzależniona od słońca. Nie ma czegoś takiego jak "za gorąco".
4. cały rok tęsknię za zapachem choinki i pierwszym zapalaniem światełek po roku czekania
5. mam coraz większa frajdę z przebywania w przedszkolu; chyba wolę przedszkolaki od dorosłych.
6. chciałabym psa - małego, spokojnego płci żeńskiej. Choć wiem, że to nierozważne (oględnie mówiąc)
7. przez całe życie wydaje się sobie gruba i marzę o schudnięciu; i zawsze oglądając zdjęcia sprzed roku dziwię się, że byłam taka głupia (nie mylić z gruba :D ).

Majka, wywołuję Ciebie :D

Wednesday, November 26, 2008

jest świetnie

Mama dziś do onkologa.
Tata w połowie grudnia wylatuje z Polski i wraca po Nowym roku.
Brat niedługo wyprowadza się od Mamy.
Na adopcji chyba jesteśmy za bardzo niepokorni i za dużo myślimy.
Codziennie dowiaduję się, że kolejna osoba na psychotropach.
Jest świetnie.
Chyba bym ześwirowała od nadmiaru wrażeń, gdyby nie nasza trzyosobowa rodzinka.

Friday, November 7, 2008

poranki

Z utęsknieniem wspominam dawne poranki - budziłam się, kiedy się wyspałam, kiedy miałam siłę otworzyć oko. Brałam kąpiel, wypijałam kawę. To se ne wrati, ale marzy mi się taki choćby połowiczny powrót....
Teraz, prawie co rano, budzą nas wszystkich wrzaski sąsiadów. Tolek - niewyspany tak jak i my - odstawia poranny cyrk "tego nie chce", "tego nie zrobię", "nie podoba mi się to". Wszyscy startujemy z podwyższonym ciśnieniem... oby w nowym mieszkanku było.... ciszej.

Thursday, November 6, 2008

jesień!!

Odkryłam, że jesień przyszła. I to już chyba dawno, bo wygląda na nieźle rozgoszczoną.
nie wiem kiedy przegapiłam opadanie liści i zbieranie tych najpiękniejszych - żółtych i czerwonych??
i spacery w słonku, mimo zimna, albo te deszczowe, pochmurne.
Nie mam czasu na poznawanie świata z Antolkiem.
Czyli życie, to najważniejsze, ucieka mi gdzieś w tym chorym pędzie.

W Finii tęskniłam za PL, teraz z rozrzewnieniem wspominam tamtejszy spokój... gdyby nie adopcja... kto wie...

student vs. studia

Mam w tym roku beznadziejny plan, według mnie - nie szanujący studenta i przez to w ogóle odechciało mi się studiować. "Odbębniam" to co muszę i nie robię nic więcej, niż trzeba. Smutne takie studiowanie. Co najgorsze - nie zostawiono nam czasu na zajęcie się magisterkami. Nie bardzo umiem to w tej chwili połączyć z pracą, dzieckiem, domem i budującym się mieszkaniem.
Mam po 8-10h wykładów w sobotę i w niedzielę. Właściwie na żadnym z przedmiotów nie ma niczego, co się przyda w życiu. Trzy z nich miałam już w czasie studiów, ale nazywały się trochę inaczej i muszę wałkować to samo od nowa. Nie ma kiedy iść do biblioteki, kiedy odpocząć, kiedy podyskutować z promotorem.
Oby do czerwca, oby z sukcesem...

Tuesday, October 28, 2008

Tolek

Tolek znowu zawirusowany. Na tyle delikatnie, żeby Mu nie przeszkadzało, na tyle mocno, żeby nie chodził do przedszkola. A ja - do pracy. I znowu nam dobrze i spokojnie. Super jest taka mozliwość zwolnienia tempa choćby na tydzień...

Thursday, October 16, 2008

ślub

... jakby ucichło i uspokoiło się.
Tylko frekwencja gości wskazuje na przebytą burzę.
Teraz już trzymam kciuki, żeby było słonecznie, spokojnie i pięknie.
W końcu to jedyny w życiu dzień, kiedy wszyscy są po to, żeby podziwiać Młodych.

To już jutro.

Sunday, October 12, 2008

...

Wielki Powrót małej walizki...

życie to jest dziwne.

Friday, October 10, 2008

walizka

Jedna mała walizka.
Parę marynarek, koszula, piżama.
Czterdzieści lat życia.

Friday, October 3, 2008

rety, rety, co się dzieje...



To dla tego widoku zakochałam się w naszym mieszkaniu; taki sam jest w sypialni i w dużym pokoju. Co najfajniejsze - nasza sypialnia i salon to dwa różne pomieszczenia!! Już zapomniałam jak to jest, mieć własny pokój, prawdziwe łóżko, móc się schować, albo położyć odpocząć w ciągu dnia... brzmi jak bajka. ;)



Taką będę miała wielką kuchnię. Niby kilka kabli, trochę cegieł i słup nośny do kompletu, a dla mnie to fura radości. Jeździmy, doglądamy, mierzymy, planujemy... już widzę tu moje białe, lśniące blaty...



nie do końca do mnie dochodzi, ze to nasze, własne, i że za pól roku powinniśmy tam mieszkać.

a ja rosnę i rosnę...




Powolutku rośnie. Jest blisko naszego domku, więc w ramach spaceru możemy chodzić go oglądać. Nasze nowe mieszkanko, mój ogródek wymarzony.
Posted by Picasa

szał ciał

Mniej więcej miesiąc temu kupiliśmy nowe mieszkanie.
Jeszcze kolejne 3-4 miesiące do odbioru, nie mamy ekipy, nic jeszcze nie kupujemy...
...ale już ze trzy razy się "rozwodziliśmy", kłóciliśmy się niezliczoną ilość razy, wściekaliśmy się, milczeliśmy, krzyczeliśmy. Po kilku(nastu) dniach patowej sytuacji, chyba w końcu doszliśmy do kompromisu. Na pewno przed nami kolejne spięcia, ale wszystko jest ba dobrej drodze.
Żeby nie smęcić chyba przekształcę blog na jakiś w blog remontowy.

wesele

Jak sama nazwa wskazuje, w oczekiwaniu na wesele należy się radować.
Tymczasem jest to chyba najsmutniejszy, a na pewno - najtrudniejszy - czas dla mojej rodziny.
Wszystko jest inaczej niż być powinno. Bez sensu, bez radości, z lękiem.
Współczuję wszystkim, którzy z takimi uczuciami czekali na równie radosne (w założeniu) wydarzenie...

Saturday, September 13, 2008

mama

...nigdy nie byłyśmy tak blisko...
...nigdy wcześniej nie czułam, że jesteśmy na równi...
...nigdy nie słuchała tak bardzo co do Niej mówię...
szkoda, że okoliczności są takie. Martwię się o Nią.

Przestałam płakać, staram się to brać na spokojnie. im szybciej płynie czas, tym lepiej, bo bliżej do rozwiązania - jakiekolwiek by nie było.

podłoga

Po półtora roku wahań i boidupkowatości, kupiliśmy większe mieszkanie. Jest piękne!! Dziś odkryliśmy, że mamy już nawet otynkowane ściany!! Co prawda w niektórych miejscach wyglądają, jakby zaatakował je kielnią pijany murarz, ale i tak jest super. :)

Przed nami etap wybierania i urządzania. Kot gustuje w czarno-białej nowoczesności, ja bym chciała śródziemnomorsko. On kamień, ja drewno, on biel, ja czerwień, ja wannę , on prysznic... Nie bardzo wiem gdzie znajdziemy kompromis. ;)

Wednesday, August 27, 2008

na dwoje babka...

uda im się? nie uda? uda? nie uda?
a co właściwie teraz znaczy "uda"?
a co "nie uda"?
do którego momentu warto, a od którego już nie?

ponoć każda para przez to przez to przechodzi. Kiedyś się śmiałam, potem nie wierzyłam, teraz już wiem, że to prawda. i przeraża mnie to. Przekonuję rówieśniczki, że to nas spotka prędzej czy później. Ale może niepotrzebnie, może lepiej zostawić je w słodkiej naiwności...

praca

na przymusowym macierzyńskim tęskniłam za pracą.
mam ją.
i nie daję rady.
mam ochotę uciec i się schować przed światem.

dom

Próbuję prasować, gotować, sprzątać, dbać o dom.
Nie robiłam tego tak naprawdę od dawna - nawet w Espoo.
Ciężko idzie. Obiady średnio zjadliwe, po prasowaniu myślałam, że urwie mi się kręgosłup. A mieszkanie jest tak zapuszczone, że nie wiem jak je doczyścić. Nie mieścimy się w nim i wszędzie leżą książki, papiery, dokumenty... gdzieś zgubiłam ognisko domowe... już dawno. Teraz próbuję je odnaleźć...

Monday, August 25, 2008

latawiec

Wszyscy juz mocno zmęczeni jechaliśmy pośród pól.
Nagle Ant: latawiec, tam, o latawiec!!
My, nauczeni, że jak Ant cos widzi to znaczy, że to coś jest szukamy tego latawca pośrodku pola.
Ant: no nie widzicie? latawiec!! tam!! czarny!!
my dalej szukamy wzrokiem
Ant: no patrzcie, latawiec!! bez sznurka jest!
my jak wyżej
Ant: latawiec!! latawiec!! czarny, bez sznurka! ma skrzydła! i dziób! o... poleciał.

Kot twierdzi, że to wyraz inteligentnego dowcipu. ;)

ochota i nie-ochota

Mam ochotę na aerobik, taniec, odchudzanie, jakiś cykl wizyt w salonie piękności. Tylko nie mam czasu.
Jeszcze niedawno miałam ochotę na capoeirę i inne takie, ale... nie mam siły. :(
MUSZĘ napisać dwa rozdziały pracy magisterskiej zanim zacznę rok akademicki.
MUSZĘ w pracy pracować non-stop na najwyższych obrotach.
Muszę się chyba roztroić - żeby nie wychodząc z biura zrobić wszystkie zakupy firmowe na przyszły rok i żeby zadbać o dom i dziecko.

I muszę coś zrobić z kręgosłupem, bo boli coraz bardziej, coraz częściej i zawsze w tym samym miejscu. Mam około 30 lat za mało na takie bolenie.

Saturday, August 16, 2008

jak jest lepiej??

Dawno, dawno temu się kochali...
potem żyli razem
...bardziej z przyzwyczajenia...
...ze względu na dzieci...
...na wygodę...
... i na wspomnienia dawnych uczuć...
a może jednak ciągle się kochali?
teraz sami nie wiedzą
i nie wiedzą czego chcą
i kogo
i po co
mówią dużo za dużo

Jej pomagam
z Nim nie mam ochoty rozmawiać, nie mam o czym, ma w oczach coś takiego...

Układam życie poza Nimi, ale źle mi idzie.
I znowu odbija się na moich chłopakach.
Ich niepowodzenia przekładam i porównuję z naszym życiem niepomna, że nie powielam niczyjego życia, tylko od początku tworzę swój własny.
Nie myślenie pomaga na chwilę, potem tylko uderza ze zdwojoną siłą.
nie mogę pomóc.
a bierne czekanie dobija.
:(

Tuesday, July 29, 2008

1, 2, 3, 4...

1. poważnie debatujemy nad zmianą mieszkania
2. jak tak - to Mały będzie musiał zmienić przedszkole
3. przez prawie cały urlop lało
4. w pracy roboty huk
5. boję się kredytu
6. rodzinnie więcej niż źle
7. Brat się żeni
8. w Finlandii marudziliśmy, że nas śluby omijają. To teraz mamy po dwa jednego dnia.
9. powinnam już mieć minimum rozdział magisterki
10. jest mi ciężko na duszy i ciele

... zagram dziś w totka, przynajmniej część kłopotów by się rozwiązało, choć - niestety - nie tych najważniejszych :((

Wednesday, July 9, 2008

urlop???

Za trzy dni mamy ruszyć do Białej. Jestem w szoku. Ostatni raz na pełnoprawnym urlopie byliśmy razem w wakacje 2002... Nie jestem pewna czy jeszcze pamiętam co się robi na urlopie. :D
A na razie: Kot w Finii, Tolek w przedszkolu, a ja kwitnę w pracy. Doszłam do takiego etapu, w którym mam tyle roboty, że nie wiem w co ręce wsadzić... więc piję kawę i nie robię nic. Skończy się pracowaniem non stop od jutra...

Tuesday, July 8, 2008

dziecięce czytanie

Wstyd się przyznać, ale do tej pory strasznie walczyłam se sobą, żeby czytać Małemu. Tj. wiedziałam, że powinnam, ale jakoś nie sprawiało mi to radości. A Mały wytrwały jest i może słuchać dłuuugo.
Po zaledwie trzech latach odkryłam w czym pies pogrzebany: nie lubię wierszyków!!!
Brzechwę i Tuwima - ok. Ale te wszystkie rymy częstochowskie nowej generacji doprowadzają mnie do białej gorączki. Szczęściem Tolek właśnie wszedł w okres Lindgren, Frączek, Lulaków, Poczytajek, Franklina, rycerzy, bohaterów, księżniczek i potworów. Czytamy godzinami i jest nam bosko, a ja gwałtownie przypominam sobie jak to było w tym Królem Arturem, okrągłym stołem.
Tolek powoli przekonuje się, że czytanie jest znacznie fajniejsze od oglądania bajek, a ja już znowu wiem co takiego rewelacyjnego jest w czytaniu: tu nie mam podanego wszystkiego na tacy, mogę wyobrazić sobie jak wygląda to, o czym czytam.

Monday, June 23, 2008

capoTolki

Rodzinnie spędziliśmy weekend na warsztatach capoeiry.
Jak powiedział mi kolega "mam zakwasy w takich miejscach, że nawet nie wiedziałam, że mam tam miejsca", a to jeszcze za słabo powiedziane. :D
Było bosko. Wymęczyłam się potwornie, z potem odpłynęły wszystkie smutki. Ant się wyszalał, Kot chyba też dobrze się bawił.
Dziś marzę o kolejnej wycieczce do Brazylii, treningach i... powrocie do dawnej figury. ;)
Dopiero na treningu poczułam jak strasznie mi tego brakowało.

Thursday, June 5, 2008

brak czasu

Notoryczny brak czasu mnie dopadł. Mam zaległości towarzyskie większe, niż kiedy mieszkaliśmy w Finlandii; brak mi czasu (i siły) dla Tolka; nie mam się kiedy porządnie nauczyć, kiedy poadministrować Forum, jak pisać tutaj...
...największa (i jedyna) przyjemność to aerobik. O choć lubię to co robię, to źle mi z tym notorycznym pośpiechem. Tęsknię do fińskiego tempa życia... (choć nie sądziłam, że kiedykolwiek tak pomyślę).

Monday, May 19, 2008

2,5 roku

Dwa i pół roku miała trwać adopcja. Minęło pół roku. I dalej słyszymy, że jeszcze dwa i pół roku... Zapowiada się wyjątkowo długie dwa i pół roku...
Miałam spotkanie indywidualne. Jesteśmy na dobrej drodze, ale czeka mnie terapia. Dla zdrowia wszystkich. Przeczekam do końca sesji i się zapiszę. Może faktycznie pomoże mi wszystko poukładać... dziś dusza płacze, choć na zewnątrz wyleciało mało łez.
Czekamy na Ciebie, Maleństwo...

Tuesday, May 6, 2008

rozstanie

...i znowu rozstanie. Tym razem z Tolkiem. Jutro wylatujemy na 6 dni. Wracamy w Tolkowe urodziny. Zdycham ze strachu - jak Antolek to zniesie, jak ja wytrzymam. Tatolek też przejęty, ale udaje macho. Będzie bez telefonów, bez maili, bez kontaktu. Hardcore.

Tuesday, January 29, 2008

lekarze

...taka mnie naszła refleksja: poszłam do obcego lekarza. Nie wie o mnie nic, nie ma żadnych wyników moich badań, nie zna mnie. Proszę o cytologię - eeee, raczej niepotrzebna; proszę o badanie hormonów - no moooże, jak pani nalega, ale ja nie widzę potrzeby, proszę o badanie biustu - no to proszę skierowanie, bo ja nie od tego... może ja jestem hipochondryk, ale wyobrażałam sobie, że jakoś się przejmie, zbada na "dzień dobry", sprawdzi jak mówię, że coś mi dolega... a tu miło, ale ponad minimum - niechętnie... a przecież nie finanse decydowały... to co??

kontrola

Byłam dziś na wizycie kontrolnej pooperacyjnej, bo pobolewa mimo upływu lat. No i ponoć będzie bolało już zawsze, ale nie o tym chciałam...
pierwszy raz od "godziny zero" byłam u innego lekarza niż tego, który mnie operował. No i tak sobie dumam czy te emocje kiedyś opadną: w autobusie zrobiło mi się niedobrze ze zdenerwowania, przed gabinetem mało się nie popłakałam, dostałam wypieków i było mi mocno niewyraźnie... a wszystko ze strachu czy wszystko będzie ok. No więc jest ok. Ale dalej, okazuje się, jest też sporo strachu gdzieś głęboko we mnie...

Friday, January 18, 2008

apatozaur

Tolek: mamo, poproszę apatozaura.
ja: (zdezorientowana niosę pierwszego dinozaura z brzegu, bo odróżniam tylko triceratopsa)
Ant: (z wyrzutem) mamo!!! to ankylozaur, a chciałem apatozaura!!

...muszę się doszkolić.

no i gdzie mój siostrzyczek??

Chory Tolek został z Dziadkiem, a my ruszyliśmy do TPD.
Mały opierał się trochę przed wypuszczeniem nas z domu, więc TaTolek wytłumaczył Mu, że idziemy rozmawiać o Siostrzyczce dla Niego (temat przerabiany ostatnio kilka razy).
Wróciłam. Dziecko wybiegło mi radośnie na spotkanie. W połowie drogi zamarło, buzia w podkówkę. MaTolek: co się stało Syneczku?
Tolek: no i gdzie mój siostrzyczek?? No gdzie?? Tata powiedział, że idziecie po siostrzyczka!!

Prawie się rozkleiłam.

Thursday, January 10, 2008

pepepe...ptydy

Zaczęłam się gwałtownie upiększać. Uznałam, że osiągnęłam dno zaniedbania i powoli zamierzam przestać straszyć. Zaczęłam od odchudzania i wspomagania skóry smarowidłami różnymi.
Pełna dobrej woli i wiedzy ulotkowej zagadałam do pomocy kremowo-aptecznej o rady. Poległa na płynie micelarnym i peptydach. Z całych sił starała się wymówić to bez zająknięcia. I nawet wyszło, ale natychmiast spłonęła rumieńcem, który pokazał, że nie ma bladego pojęcia o czym mówi...
po raz kolejny doszłam do wniosku, że fińskie - 50-60letnie panie do pomocy to rewelacyjny pomysł. Ich twarze i doświadczenie były najlepszą reklamówką zachwalanych przez nie produktów.

Sunday, January 6, 2008

Tolek

Siedziałam na kanapie i płakałam. Podszedł Tolek i tak sobie pogadaliśmy:
Tolek: mamusiu, dlaczego płaczesz?
ja: bo Pradziadek jest bardzo chory, w szpitalu.
Tolek: Mamusiu, nie płacz. (odczekał chwilę i dalej:)
Mamusiu, posłuchaj mnie! Umawiamy się tak: Pradziadek będzie w szpitalu, u pana doktora. Pan doktor Go wyleczy. I wtedy Pradziadek przyjedzie do Ciebie, da Ci buziaka i pojedzie do swojego domku. Rozumiesz Mamusiu? Tak się umawiamy?

TaTolek siedział z otwartą paszczą ze zdziwienia, mi fontanny z oczu trysnęły. Takimi to słowami pocieszamy Tolka jak płacze, że Dziadkowie nie przyjeżdżają, albo że muszą wracać do domu.

a po burzy spokój...

Spadł śnieg, zrobiło się cicho i przytulnie. W domu też.
Dziadek powoli odzyskuje świadomość.
Tolek wyszalał się z Dzieciakami.
TaTolek uśmiechnięty .
MaTolek główkuje, jak zwykle.

a po burzy cisza...

Temperatura wzrosła nagle do minus dwóch stopni (dwa dni temu podawano, że odczuwalna to była minus 26). Razem z mrozem zniknęło słońce. Jest szaro i brzydko.
A w domu jeszcze szarzej, jeszcze brzydziej i jeszcze zimniej.

Saturday, January 5, 2008

źle mi

Dziadek naćpany po operacji w szpitalu.
Kot poza domem.
Tolek rozmarudzony.
Ja... nie wiem właśnie... czy to jeszcze dół, czy już gorzej.
Słońca mi trzeba.

Friday, January 4, 2008

ciepły guzik bis

Jeżdżę ośmioma autobusami dziennie. Jest minus dziesięć stopni. Już wiem po co jest ten guzik. Jednak wolę umierać od smrodu, niż zimna. Mniej boli. ;)