Tolek i MaTolek

Tolek i MaTolek

Thursday, November 22, 2007

ciepły guzik

W autobusach pojawiły się "ciepłe guziki". Ma być ciepło, miło i przytulnie. Super.
Jechaliśmy z Antulem autobusem. Mały w wózku, zapięty pasami - mam wbite do głowy, że tak jest najbezpieczniej, więc na razie nie zanosi się na zmianę sposobu podróżowania. Czyli - jesteśmy unieruchomieni przy miejscu dla wózków.
Do autobusu wsiadł pan. Włosy do ramion, nie skażone myciem, lekko zmierzające w kierunku dredów; broda i wąsy też w ten deseń. Jedyna perfuma, która unosiła się nad panem, do kilku(nasto)dniowy oddech mieszkańca gorzelni. Poza pierwszym krokiem - ty prosto do autobusu - Pan nie był w stanie przemieścić się dalej. Zawisł więc tuż przy wejściu (i nas) i tak przejechał kilka przystanków.
Taki mam krótki wniosek z tej podróży: ciepły guzik dobra sprawa, ale wolę jednak możliwość wietrzenia. I argument, że od smrodu nikt nie umarł, a od zimna cała armia napoleońska wyginęła, nic tu nie zmienia.

Thursday, November 8, 2007

powrót

7 maja 2005 roku trafiłam do szpitala na patologię ciąży. Byłam już po terminie.
Od tamtej pory minęło ponad dwa i pół roku.
Dziś wróciłam do domu.
W końcu - jestem silniejsza niż wtedy. Jestem też dziko szczęśliwa, że możemy zamknąć następny rozdział. Czekamy jeszcze na Kota, przede mną poszukiwania pracy, za miesiąc zaczynamy proces, Ant powoli staje się przedszkoludkiem... Życie znowu ma ręce i nogi. Jest dobrze.