Tolek i MaTolek

Tolek i MaTolek

Tuesday, January 29, 2008

lekarze

...taka mnie naszła refleksja: poszłam do obcego lekarza. Nie wie o mnie nic, nie ma żadnych wyników moich badań, nie zna mnie. Proszę o cytologię - eeee, raczej niepotrzebna; proszę o badanie hormonów - no moooże, jak pani nalega, ale ja nie widzę potrzeby, proszę o badanie biustu - no to proszę skierowanie, bo ja nie od tego... może ja jestem hipochondryk, ale wyobrażałam sobie, że jakoś się przejmie, zbada na "dzień dobry", sprawdzi jak mówię, że coś mi dolega... a tu miło, ale ponad minimum - niechętnie... a przecież nie finanse decydowały... to co??

kontrola

Byłam dziś na wizycie kontrolnej pooperacyjnej, bo pobolewa mimo upływu lat. No i ponoć będzie bolało już zawsze, ale nie o tym chciałam...
pierwszy raz od "godziny zero" byłam u innego lekarza niż tego, który mnie operował. No i tak sobie dumam czy te emocje kiedyś opadną: w autobusie zrobiło mi się niedobrze ze zdenerwowania, przed gabinetem mało się nie popłakałam, dostałam wypieków i było mi mocno niewyraźnie... a wszystko ze strachu czy wszystko będzie ok. No więc jest ok. Ale dalej, okazuje się, jest też sporo strachu gdzieś głęboko we mnie...

Friday, January 18, 2008

apatozaur

Tolek: mamo, poproszę apatozaura.
ja: (zdezorientowana niosę pierwszego dinozaura z brzegu, bo odróżniam tylko triceratopsa)
Ant: (z wyrzutem) mamo!!! to ankylozaur, a chciałem apatozaura!!

...muszę się doszkolić.

no i gdzie mój siostrzyczek??

Chory Tolek został z Dziadkiem, a my ruszyliśmy do TPD.
Mały opierał się trochę przed wypuszczeniem nas z domu, więc TaTolek wytłumaczył Mu, że idziemy rozmawiać o Siostrzyczce dla Niego (temat przerabiany ostatnio kilka razy).
Wróciłam. Dziecko wybiegło mi radośnie na spotkanie. W połowie drogi zamarło, buzia w podkówkę. MaTolek: co się stało Syneczku?
Tolek: no i gdzie mój siostrzyczek?? No gdzie?? Tata powiedział, że idziecie po siostrzyczka!!

Prawie się rozkleiłam.

Thursday, January 10, 2008

pepepe...ptydy

Zaczęłam się gwałtownie upiększać. Uznałam, że osiągnęłam dno zaniedbania i powoli zamierzam przestać straszyć. Zaczęłam od odchudzania i wspomagania skóry smarowidłami różnymi.
Pełna dobrej woli i wiedzy ulotkowej zagadałam do pomocy kremowo-aptecznej o rady. Poległa na płynie micelarnym i peptydach. Z całych sił starała się wymówić to bez zająknięcia. I nawet wyszło, ale natychmiast spłonęła rumieńcem, który pokazał, że nie ma bladego pojęcia o czym mówi...
po raz kolejny doszłam do wniosku, że fińskie - 50-60letnie panie do pomocy to rewelacyjny pomysł. Ich twarze i doświadczenie były najlepszą reklamówką zachwalanych przez nie produktów.

Sunday, January 6, 2008

Tolek

Siedziałam na kanapie i płakałam. Podszedł Tolek i tak sobie pogadaliśmy:
Tolek: mamusiu, dlaczego płaczesz?
ja: bo Pradziadek jest bardzo chory, w szpitalu.
Tolek: Mamusiu, nie płacz. (odczekał chwilę i dalej:)
Mamusiu, posłuchaj mnie! Umawiamy się tak: Pradziadek będzie w szpitalu, u pana doktora. Pan doktor Go wyleczy. I wtedy Pradziadek przyjedzie do Ciebie, da Ci buziaka i pojedzie do swojego domku. Rozumiesz Mamusiu? Tak się umawiamy?

TaTolek siedział z otwartą paszczą ze zdziwienia, mi fontanny z oczu trysnęły. Takimi to słowami pocieszamy Tolka jak płacze, że Dziadkowie nie przyjeżdżają, albo że muszą wracać do domu.

a po burzy spokój...

Spadł śnieg, zrobiło się cicho i przytulnie. W domu też.
Dziadek powoli odzyskuje świadomość.
Tolek wyszalał się z Dzieciakami.
TaTolek uśmiechnięty .
MaTolek główkuje, jak zwykle.

a po burzy cisza...

Temperatura wzrosła nagle do minus dwóch stopni (dwa dni temu podawano, że odczuwalna to była minus 26). Razem z mrozem zniknęło słońce. Jest szaro i brzydko.
A w domu jeszcze szarzej, jeszcze brzydziej i jeszcze zimniej.

Saturday, January 5, 2008

źle mi

Dziadek naćpany po operacji w szpitalu.
Kot poza domem.
Tolek rozmarudzony.
Ja... nie wiem właśnie... czy to jeszcze dół, czy już gorzej.
Słońca mi trzeba.

Friday, January 4, 2008

ciepły guzik bis

Jeżdżę ośmioma autobusami dziennie. Jest minus dziesięć stopni. Już wiem po co jest ten guzik. Jednak wolę umierać od smrodu, niż zimna. Mniej boli. ;)