Tolek i MaTolek

Tolek i MaTolek

Friday, December 14, 2007

chorowanie

Dzidzia pochorowała mi się okrutnie. On biedniutki, rozpalony jak piecyk, na granicy majaków przy czterdziestostopniowej gorączce.
Kot w Finlandii.
Ja na granicy histerii. Wyobrażałam sobie już nawet sepsę przez chwilę. Teraz pukam się w głowę, ale - gdyby nie strach przed szpitalami - wczoraj wezwałabym pogotowie.
Dziś wykluczyłam mononukleozę, antybiotyk (odpukać) powoli zaczyna działać. Jesteśmy bliżej 39, niż 40st. Znowu przypomniałam sobie gwałtownie co się w życiu liczy. I jak bardzo sama obecność Kota pomaga.

No comments: