Dawno temu naczytałam się mądrych książek, że śpiew mamy jest dla dziecka najpiękniejszą muzyką, niezależnie od maminych umiejętności wokalnych. Marzyłam o maleńkim szkrabie, któremu będę nucić kołysanki, z którym wspólnie będę wywrzaskiwać Kukulsko-podobne...
Urodził się Lulek-malkontent i przy każdej mojej nieśmiałej próbie słyszę: "mamooooooo, nie śpiewaj!!".
ALE: za długo marzyłam o tych wpatrzonych we mnie z zachwytem oczkach. Postanowiłam się wziąć na sposób i zachęcić Małego do wspólnych śpiewów.
Płyta puszczona, a my mkniemy: ...my jesteśmy krasnoludki.... z daleka... hop sa sa, hop sa, sa... jedzie pociąg....
skakał Antul, a ja z Nim, za nami pomykały dalsze "wagony" z mniejszym lub większym (raczej większym) natężeniem dźwięku... Dziecko krzyczało "jeszcze, jeszcze śpiewaj!!" i nie zgadzało się na najmniejszą chwilą przerwy. Jak już miałam sobie pomyśleć, że w końcu się udało, Lulek potknął się na prostej drodze i nosem gwałtownie spotkał się z podłogą. Nos prosty, klawiatura w komplecie. Jedynie warga jakby większa i ciemniejsza. ;)
Dziś jechaliśmy autem. Dziecię (przypięte pasami, z daleka ode mnie, więc bezpieczne) nieśmiało rzekło: "mama!! śpiewaj!! pociąg jedzie!!".
Udało się!! Spodobały Mu się moje śpiewy!!! Teraz tylko tańca nie lubi...
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
4 comments:
a kto lubi taniec?
Super!
Ja śpiewam kiepawo, ale za to ochoczo. Mała Dziewczynka raczej mówi "mama nie",ale nie zmienia to faktu, ze jeszcze mnie nie zniechęciła do podejmowania prob. I licze na to, że niedługo powie "mama, śpiewaj" :)
Błękitna, rozwal Jej niechcący nos w tańcu - znienawidzi taniec, pokocha śpiew, jako bezpieczniejszą formę kontaktu z Mamą. ;) U nas działa.
Antjama - poza moim mężem i synem, cała rzesza ludzi. ;)
Hehe, Mama niebezpieczna jesteś ;)
Ale fajnie, że wreszcie możesz sobie pośpiewać z Synem :)
Post a Comment