Monday, July 16, 2007
niczym Telimena...
...przysiad, wykrok, powstan, padnij, siad, przysiad... a w miedzy czasie testowanie macro, zdjec krajobrazow i inn takie - czyli szalenstwo z aparatem w dloni. Cos mnie tak laskotalo, ale nie zwracalam uwagi zafascynowana chwila z aparatem, bez koniecznosci pilnowania Dzieciecia... w koncu jednak popatrzylam w dol. Mrowki byly wszedzie!! Chyba rozdeptalam, bidulom, domostwo schowane w wysokiej trawie. I tak na srodku drogi wyskoczylam z butow, ze spodni i w bieliznie skakalam, otrzepujac sie z gryzacych mroweczek... Antos byl zachwycony. :D
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
1 comment:
hihihihi fajny musiał być widok :)
Post a Comment