Tolek i MaTolek

Tolek i MaTolek

Wednesday, August 8, 2007

czasem moze lepiej...

Znowu bylismy na na placu zabaw. Znowu Antos nie rozumial, co do Niego mowia...

Lulek nauczyl sie jezdzic na trzykolowym rowerku - tutaj sa takie miejskie, na placu zabaw. Jest tez rowerkowy tor. Antulek jezdzil sobie w kolko. Dopadlo Go dwoch lobuzow placo-zabawowych. Jeden w wieku wczesnoszkolnym, drugi konczaco-przedszkolnym. Najpierw wrzeszczeli Mu w twarz przy wyprzedzaniu Go - powiedzialam, ze to zabawa i ze On tez ma ryczec jak lew - uspokoil sie ryczal. Potem zajezdzali Mu droge - ale, za Szynek lepiej jezdzi do tylu, niz do przodu - psul im zabawe, bo sie spokojnie wycofywal. Jeszcze pozniej Go brali "w dwa ognie" i cos do Niego gadali (wyraznie sie nasmiewali, ale zrozumiec nie mogl, a jest za maly, zeby wylapac bez slow). Lulek jest tak steskniony zabaw z dziecmi, ze siedzial caly zachwycony i smial sie do Nich z radosci, ze ktos w ogole z Nim rozmawia. W koncu starszy zaczal Go ganiac na swoim rowerze i wjezdzac w Niego z tylu - pilnowal sie, zeby nie uderzyc Lulka (widzial, ze Go obserwuje), tylko rower. Lulek wymyslil, ze chlopiec chce Mu pomoc - bo nie mial sam sily podjechac pod gore i piknie krzyczal " o!! tak!! dziekuje bardzo!! dziekuje!!".
Mialam ochote mordowac i dzieciaka, i Jego (przypatrujacego sie) Ojca. Ale wytrzymalam bez wtracania sie . Lulek nie plakal, byl usmiechniety, a "duzemu" znudzilo sie meczenia malucha, ktory na wszystko reagowal smiechem... czasem moze lepiej, ze nie rozumie co do Niego mowia...

No comments: