...nas dopadła. W piątek 40,5 st. C. W sobotę rano 39 st. C.
Ból głowy, rączek, nóżek, zębów, brzuszka.
Lekarka, która coś podejrzewa, przepisuje sto leków i każe czekać z podaniem ich
Wykupujemy i czekamy.
Wieczorem cudowne ozdrowienie. Brak temperatury, kataru, kaszlu.
W niedzielę rano oczy królika - popękały przez noc naczynka. Innych objawów brak.
W niedzielę wieczorem zajrzałam do gardła i nauczyłam się rozpoznawać anginę ropną. Choć nie widziałam tego nigdy wcześniej, mam 100% pewności, że właśnie tak wyglądające paskudztwo nazwałabym ropną (anginą).
Humor dopisuje, innych objawów brak.
Trzeci antybiotyk w czteroletnim życiu.
Do tego: TaTolek w pracy, MaTolek w szkole, w nowym mieszkaniu ruszyło w sobotę wykańczanie, Babolek (BaTolek) wyjechała.
Za oknem piękny śnieg (mniej mi się podobał, kiedy utknęłam w korku przed Serockiem).
Opowiadałam dziś komuś dlaczego adoptujemy kolejne dziecko, czemu go nie urodzę.
Przypomniało mi się, jak wspaniałe jest to, że wszyscy żyjemy, jesteśmy razem.
I że jesteśmy zdrowi (angina nie kwalifikuje się tu do nazwania chorobą).
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment