Szaro, buro i nijako.
Za oknem paskudnie; wieje za bardzo, żeby świeżo wyleczonego Antulka zabrać na spacer.
W domu brakuje nam przestrzeni i powietrza, a gry wychodzą nam już wszystkimi możliwymi dziurkami.
U TaTolka w pracy... hm... intensywnie.
BaTolka wyjechała.
DziaTolek poleciał.
Nijako.
Jedyne, na co czekam (ze strachem) to potężne kolokwium zbliżające się zdecydowanie za szybko.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment