Tolek i MaTolek

Tolek i MaTolek

Saturday, April 14, 2007

capoeira

Daaawno, daaawno temu, jak bylam piekna i mloda, trenowalam duzo i czesto. Tak poznalam Kota. A potem jakos tak wyszlo, ze nie mialam jak trenowac. Mam glebokie przekonanie, ze jeszcze do tego rodzinnie wrocimy. Kot bloguje o capoeirze, Lulek "kapłeje" wychwytuje bezblednie - po prostu jestesmy na nia skazani i jakbysmy sie przed nia nie bronili, w koncu znowu w niej utoniemy.
Dzis rano wyluszczylam Kotu smutny wywod, ze zle ze mna, bo jedziemy na trening, a ja juz nie mam ciagot zeby zagrac. Nie ta kondycja, nie ta sprawnosci, nie ten czas.
Trzy godziny potem poczulam znana adrenaline i nogi same zaczely mi skakac. Bronilam sie jak moglam - wzielam Lulka na rece zeby wbic nogi w podloge, skupialam sie na Nim i na malenkiej Anicie, porzuconej z boku na kocyku. Na prozno. Nogi skakaly coraz bardziej. Zagralam, co Kot uwiecznil na filmiku.
I tak sobie mysle... Finowie roznia sie od Polakow tym, ze nie oceniaja. Ani siebie samych, ani nikogo w kolko. Chca spiewac - spiewaja, chca tanczyc - tancza, chca grac - graja. Nie przejmuja sie tym "co ludzie pomysla", ani tym, czy im cos wyjdzie, czy nie. Dzieki temu zaczynajac grac czuje, ze nikomu nie musze nic udowadniac. Po prostu - gram bo lubie. Robie 10 ruchow na krzyz, ale mam z tego przyjemnosc. A o to wlasnie chodzi w capoeirze. Warto czasem sobie to przypomniec.

No comments: