Od paru dni "rozpracowujemy" puzzle. Szlo nam kiepsko. Dzis zajelam sie sprzataniem. Nagle radosc Lulka. Biegniemy, a tu wszystkie puzzle (5 ukladanek po 4-5 czesci) ulozone!! Wystarczylo, ze mama przestala sie wtracac i dziecko sobie poradzilo.
Lulek obrazony na Kota wtulil sie w dzrewo i zamarl. Podchodzimy, zeby jakos poradzic sobie z ta ponura historia i slyszymy szepty "jeden, cztery, piec, osiem, dzisiec, szuuuukam!" i zachwycony Lulek odwrocil sie do nas buzia... nikt sie z Nim tak jeszcze nie bawil...
Siedze na kibelku i siusiam. Wpada Syn i krzyczy "o siuuusiu!!! brawo!!!"... tak sie pozbylam pieluszek. ;)
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment