Nie lubie piatkow. Net pustoszeje, fora zamieraja, maile nie przychodza, gad milknie, skype cichnie. W sumie to dobrze, bo znaczy, ze piatek jest dniem rodzinnym... Tylko szkoda, ze nie u nas. Kot przy kopie walczy z magisterka. Lulka roznosi, a ze jest na etapie "nie", to ciezko o jakakolwiek wspolprace. Leje tak, ze spacer odpada.
A ja klikam po kolejnych stronach i szukam czegos, zeby mysli zajac...
Oby do... wiosny??
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
2 comments:
uuuu ale powialo optymizmem....
a no coz... w piatkowe wieczory tyle wlasnie go mam. Wroci w sobote rano.
Post a Comment